Archiwum 19 stycznia 2006


sty 19 2006 WIARA.
Komentarze: 20

Córka organisty, z którą siedział “za karę” w ostatniej ławce, była piękna jak aniołek. Brzoskwiniowe policzki, kręcone blond włosy i usta jak poziomki, stanowiły przedmiot westchnień wszystkich chłopców i objawiały się źle skrywaną zazdrością koleżanek...

Na początku był onieśmielony tą sytuacją. Zawsze trzymał się z daleka od dziewcząt a jego nieśmiałość nie sprzyjała w żadnym stopniu jakimkolwiek zmianom w tych relacjach. Więc kiedy szedł na to zesłanie wśród chichotów i najróżniejszych uszczypliwości, był czerwony jak burak. Nigdy nie przyszło mu nawet do głowy, że mógłby się którejś z dziewczyn podobać...

Wprawdzie po wygranej bójce z Bodziem, to właśnie Agata podeszła do niego i powiedziała, że wierzyła iż wygra i utrze nosa temu głupkowatemu pyszałkowi, ale wtedy był zbyt zdenerwowany, by to w jakikolwiek sposób zrozumieć. Zresztą dosyć szybko o tym zapomniał. Ale teraz kara sprawiła, że ukradkiem, co i rusz przypatrywał się jej spod oka. Była tak ładna, że zapierało mu aż dech w piersiach a do tego jeszcze ten cudowny, nieuchwytny zapach... Zarumienił się po same koniuszki włosów, gdy szepnęła, że dobrze, że to on teraz z nią siedzi. A po chwili, widząc co się z nim dzieje, dodała łagodnie, dotykając jego ręki: “Jesteś taki mądry i inny”.

Otwierał się powoli na tą przyjaźń, ale wraz z mijającymi dniami, mijała i nieufność. Często po lekcjach wracali razem do domu. Opowiadał jej wtedy o ptakach, które podglądał, czasem rozśmieszał przedrzeźniając nauczycieli, lub mówił z fascynacją o przeczytanych książkach... Któregoś razu, gdy siedzieli nad rzeczką i gdy było mu tak pięknie jak w niebie, Agata spojrzała na niego tymi swoimi cudnymi, błękitnymi, ufnymi oczami i zapytała:

Chcesz ze mną chodzić na zawsze? Tak... Do końca życia? Tak. No to teraz musisz mnie pocałować... Przysunęła się bliżej. Piękna, uśmiechnięta, z lekko rozchylonymi ustami.

Serce biło mu jak oszalałe. Czuł, że się czerwieni i nie wiedział jak to ukryć. Pochylił się ku niej, ale siedział w taki sposób, że nie mógł jej dosięgnąć... Agata wzięła go za ręce. Wstali. Przytuliła się do niego z opuszczonymi powiekami i lekko odchyloną głową. Jej twarzyczka promieniała ciepłem... I wtedy po raz  pierwszy, ujrzał z bliska najpiękniejszego anioła... (c.d.n.)

errad : :