Najnowsze wpisy, strona 4


cze 02 2006 ŚLADY NA PIASKU...
Komentarze: 9

Ogromna tarcza purpurowego słońca, chyliła się ku zachodowi, gdzieś tam w stronę Dziwnówka, rozświetlając pasemka zawieszonych tuż, tuż nad morzem chmur w niepowtarzalne, majestatyczne i nieomal sakralne skojarzenia...

Siedząc pod skarpą, na niedużej wydmie, wpatrywał się jak urzeczony w ukośnie złocone promienie, wymykające się zza powleczonych niesamowitym blaskiem krawędzi obłoków... Ich zmienność i koloryt sprawiały, że cieniutki zarys horyzontu nie stanowił już granicy między niebem a ziemią... Oto słońce przez jakiś moment, jakąś uduchowioną chwilę, odradzało się w uspokojonym na ten czas morzu w taki sposób, że czerwona ścieżka wyznaczona przez gorejące promienie sięgała brzegu, tworząc gdzieś tam w siniejącej przestrzeni ogromne, półkoliste wrota do tajemnego świata... Tego świata marzeń, który pozostaje na zawsze w nas jako nieznany, nieosiągalny a jednak piękny, tym nagłym zachwytem wszystkich tęskniących serc...

“...Nie będę tedy mówił ani myślał wcale,

Lecz nieskończona miłość w serce moje spłynie...

I będę szedł jak Cygan – w coraz dalsze dale,

W przyrodzie, jak z kobietą, szczęsny w tej godzinie.”*)

 

Pół godziny później wracał, gubiącą się już w mroku ścieżką przez mały, sosnowy lasek w kierunku ośrodka. Przed nim szło kilka obejmujących się par... Nie czuł się samotny. Przyjechał tu z postanowieniem pełnego wypoczynku, z postanowieniem zagubienia w sobie niedawnego rozstania z Nataszą, z postanowieniem odnalezienia siebie...

Przeszedł przez małą, zieloną furtkę, przepuszczając przed sobą jakąś uduchowioną dziewczynę, która odwzajemniła mu się nikłym uśmiechem... Spojrzał w kierunku “swoich” okien. W dużym pokoju świeciło się światło... (c.d.n.)

-------------

*) “Wrażenie” A. Rimbaud

errad : :
maj 31 2006 PARĘ LAT TEMU...
Komentarze: 7

Poranek był piękny. Bezchmurne niebo, rześkie powietrze, okraszone śpiewem ptaków i cudownym zapachem wszechobecnej zieleni, zmieszanej z zapachem polnych kwiatów, sprawiały, że czuł się wspaniale. Wpadający przez uchyloną szybę samochodu wiatr, buszował mu we włosach, owiewając twarz przyjaznym ciepłem... Minął tablicę z napisem Łukęcin i po kilkuset metrach, na skrzyżowaniu, skręcił w lewo.

Jadąc szutrową drogą przyglądał się podświetlonym porannym słońcem, małym domkom wypoczynkowym, skrywającym się za ścianą nieruchomej, majestatycznej zieleni. Na jednym ze słupków dostrzegł informację. D.W. “Muszelka” 250m. Wolno wjechał na wyłożoną dużymi płytami drogę. Minął biały, majestatyczny ośrodek wypoczynkowy Polic i po kilku chwilach zatrzymał się przed zieloną bramą, za którą stało pięć dwupiętrowych pawilonów. Przed bramą, po lewej stronie, usytuowany wśród sosnowego lasku mieścił się parking, na którym już drzemało około dwudziestu samochodów. Zgasił silnik i wysiadł z auta. W tym samym momencie z namiotu wygramoliła się dziewczyna w granatowym dresie. Potargane włosy i nie odpędzony jeszcze całkowicie z buzi sen, wskazywały dobitnie, że pojawił się w porze dla intruzów. Spojrzał na zegarek. Było w pół do piątej.

Dzień dobry. Na cały turnus? Tak. Dzień dobry. Proszę zaparkować tam obok tej “Mazdy”

Po załatwieniu formalności, pokazała mu budynek recepcji, który znajdował się w centralnie położonej stołówce, a dwadzieścia minut później wchodził już do swojego pokoju na pierwszym piętrze.

Malutki przedpokoik, oparte o ścianę leżaki i czworo drzwi. Łazienka wyposażona w natrysk, obok ubikacja a na wprost, po prawej, drzwi do dwuosobowego pokoju i drzwi do jego jedynki, z hotelową szafą, małym stolikiem, dwoma krzesełkami i kanapą, za którą stał na niedużej szafce dziewiętnasto calowy telewizor. Odsunął firankę i wszedł na “wspólny” balkon... Ukośne cienie drzew kładły się na małym skwerku, obsadzonym bratkami. W powietrzu unosił się zapach morza jakby przemieszany z zapachem brązowiejących tuż obok ogrodzenia sosen, oddzielających ośrodek od plaży... Ostrożnie zajrzał do “dużego” pokoju. Był jeszcze pusty...

No to rozpoczynamy wakacje stary... (c.d.n.)

errad : :
maj 30 2006 CON TRISTEZZA...
Komentarze: 17

Mam trzy niespełnione marzenia, które z każdym mijającym dniem coraz bardziej mnie niepokoją...

Nie wdrapałem się na CHIŃSKI MUR

Nie stanąłem u podnóża CZOMOLUNGMY

Nie obejrzałem wschodu słońca nad TAJ MACHAL...

Czy Ananke jeszcze to rozważa, czy już zdecydowała...

errad : :
maj 25 2006 ZASŁYSZANE...
Komentarze: 17

- Panie doktorze, co ze mną?

- OK. Jest w porządku... Dożyje pan jak nic siedemdziesiątki!

- Ale ja siedemdziesiąt lat kończę jutro...

- A nie mówiłem!

errad : :
maj 24 2006 MAJ...
Komentarze: 14

- Na kozetkę i koszula do góry!

- Cholera...

- No, niech nie klnie i tak miał dużo szczęścia...

Czterdziestoletnia, dość ładna, pachnąca eterem i tą znaną chyba wszystkim mieszaniną leków... Patrzyła na niego z dziwnym uśmiechem, jakby zadowolona sama z siebie, jakby też była trzecią osobą, jakby...

Poczuł jej palce na pośladku a potem ukłucie i ból...

- Siostro?

- Niech nie gada... Wiem. (c.d.n.)

errad : :