EQUATOR...
Komentarze: 13
Zdumienie malujące się na jego twarzy, nie zdołało umknąć uwadze ślicznym oczom Nataszy. Zdumienie spowodowane nawet nie tym, gdzie pracowała, ale tym, że bez żenady, bez najmniejszego odruchu jakiejkolwiek wstydliwości powiedziała mu o tym wprost. Jemu, którego znała przecież co najwyżej dwie godziny, który był jej zupełnie obcy... Uśmiechnęła się, jakby wiedziała o czym myśli.
Nie. Nie jestem prostytutką... – Zaczerwienił się. – Pracuję jako striptizerka. Nie oceniam cię. Mam nadzieję... Napijesz się jeszcze kawy? Późno już... To co. Jutro przecież sobota...Przyglądał się z przyjemnością jej wprawnym, miękkim ruchom. Była uosobieniem harmonii i piękna. Gdy pochyliła się przed nim, stawiając na stoliku filiżankę kawy, owionął go subtelny zapach perfum zmieszany z jakimś nieuchwytnym ciepłem i kobiecością...
Parę godzin późnie
j, gdy przewracał się z boku na bok w swoim ogromnym łóżku, nie mogąc zasnąć. Gdy wyobrażał sobie tysiące innych zakończeń tego wieczoru, niż to, które było, nie mógł się uwolnić od tej jedynej i natrętnej myśli... Za Żelazną Bramą nie pracują striptizerki. Tam uroda, czas i praca, mierzone są na godziny szeleszczące banknotami Euro... Jedno było jasne. Wwchodząc w zaułki erotyki, zawsze przekracza się tą niewidzialną, cienką linię, dzielącą dwa światy. Równik? (c.d.n.)
Qrcze!
Znowu o czymś nie wiem ...
Dodaj komentarz