lis 09 2005

KOŃJAK...


Komentarze: 19

Babcia do dziadka:

Józuś... Poszedłbyś do piwnicy i przyniósł jakieś winko a potem może byśmy się troszeczkę pokochali...

Dziadek podreptał na dół. Szperając między zakurzonymi butelkami znalazł jedną pełną. Przetarł zakurzoną etykietę i w słabym świetle przesylabizował: “KOŃJAK...”

A co tam... Niech będzie...

Po kolacji wypili całą flaszkę i kochali się jak szaleni do białego rana. Na drugi dzień babcia zadowolona mówi:

Juzuś. Co to było za winko? Wyborne! I byłeś po nim taki wspaniały... Podaj mi tą butelkę i okulary... Zobaczę jak się nazywa...

Babunia wytarła dokładnie etykietę i przeczytała: “KOŃ JAK NIE MOŻE, JEDNA ŁYŻKA STOŁOWA NA WIADRO...”

errad : :
09 listopada 2005, 13:32
to była noc!
pure_sincerity
09 listopada 2005, 13:30
zazdroszczę babci :D < lol >
09 listopada 2005, 12:23
Niech zyje mlodosc! :)
re:Twoje slowa, \"jak radosc ku sercu...\" :*
łp
09 listopada 2005, 12:11
no to przeżyła babcia przygodę jak z tabunem ;)

Dodaj komentarz