lut 07 2006

KRĘGI I ŚLADY.


Komentarze: 16

Słońce podciągało się ku wiośnie z każdym dniem o parę minut. Jednak te wydłużały się opornie. Wciąż otulone grubą warstwą śniegu, jakby ciągle nie dowierzały jeszcze chłodnym podmuchom wiatru, choć ptaki już zbijały się w szczebiocące gromadki, sfruwając nie wiadomo skąd na zmrożone krzewy głogu, lub gdzieś w sobie tylko znane kryjówki...

Szli tuż obok siebie koślawą, pełną kolein ścieżką wrysowaną między wysmukłe, uśpione ciszą sosny... A potem skręcili tam, gdzie nikt jeszcze nie szedł, gdzieś w zagubione ostępy, gdzie wydawało im się, że są tylko oni...

Jak tu pięknie... I niesamowicie... – Spojrzała na niego i przystanęła. Pocałuj mnie mocno. – Jej usta były miękkie, chłodne i zachłanne... Spod wpół przymkniętych powiek, widział jej zaróżowiony policzek i niesforny kosmyk włosów tuż przy uchu. Poczuł znowu tą rozlewającą się, nagłą, trudną do opanowania gorączkę. Wszechobecną i bezbrzeżną... – Co robisz? Zmarzniemy! - Zwalili się nagle nieprzytomni i rozognieni, w śnieg, którego nie czuli... Ich usta były wszędzie. Czuł delikatny zapach fiołków, gdy wargi dotknęły jej nagiej szyi. Gwałtowny chłód włosów rozrzuconych w bieli, pulsującą w nadgarstkach krew... Świat nagle rozsypał się na tysiące spamiętanych błysków. Widział nad sobą kołyszące się lekko wierzchołki drzew, ginące gdzieś tam w błękicie nieba. To znowu oszalałe oczy, przesłonięte przemykającą dłonią, która chwilę potem znikała gdzieś nad jej głową... Las wirował coraz szybciej i szybciej. Wchłaniał ich bez reszty w swoją ciszę, którą roztrącali trudnymi do zrozumienia słowami, jakimiś szeptami, zaklęciami i bezwiednie wypowiadanymi pragnieniami...

Parę lat później patrzył na fotografię, która wypadła z książki. Stała z twarzą przytuloną do kory drzewa, z rozchylonymi lekko ustami i uśmiechem, który skrywał w sobie całe piękno tamtego lutowego popołudnia... Spojrzał na tytuł książki. Trygve Gulbranssen “A lasy wiecznie śpiewają”. (c.d.n.)

errad : :
frajer
14 marca 2007, 03:59
slicznotki,to blagier....baju,baju,baj nigdy sie niz mu nie przydarzylo to jego wyobraznia i pozadania do kazdej bez wyjatkow......open eyes....
08 lutego 2006, 13:21
a ja tu bredze o ponczochach...Juz mi przesz£o. To takie piekne. Chyba polubie troche zime.
*linka*
08 lutego 2006, 11:29
Aaaach :). Bo nawet mroźna zima nie jest straszna, kiedy rozgrzewa nas taki wewnętrzny płomień :). Errad, powiedz proszę... Czy dojdziesz w końcu do opisu tej miłości swojego życia, która szczęśliwie zagościła w nim na dłużej i... na dobre? Która teraz ogrzewa Cię swoimi promykami? Boże, mam nadzieję, że tak... Pozdrawiam gorąco.
alona
07 lutego 2006, 20:27
Chyba szkoda, że jej nie czytałam ...
07 lutego 2006, 20:23
a drzewa wiecznie placza....
pył_na_wietrze
07 lutego 2006, 19:53
Na śniegu, gdzieś w lesie? Czemu nie;o) Tak samo można latem, leżąc na łące, patrzeć w niebo:o) A zapach fiołków uwielbiam.
07 lutego 2006, 19:09
bo miłość rozgrzewa, tak tak...
07 lutego 2006, 18:39
errad. a na drugie jej wena :)
Myje-Gary
07 lutego 2006, 17:59
Aaaaaaa, to pierwsze zdanie.Moje marzenie.Moje marzenie!
07 lutego 2006, 14:41
Na śniegu? Brrr... NIGDY! :P
07 lutego 2006, 14:34
hmmm... pelno sniegu po kolana,nic sie nie chce.. wolalabym zamarznac i potem ocieplic sie..
ERRAD ----> !!!Kayah!!!
07 lutego 2006, 14:03
Nie wiem czemu W_ż_s_m nie chce mnie przytulić. Może to dlatego, że ma już dość zimy. Ja bym ją przytulił!
!!!kayah!!!
07 lutego 2006, 13:42
oj ...chlopaku nabroiles:) skoro w_ż_s_m nie chce cie przytulic ( a dzis ma do tego megasna sklonnoasc) to jest naprawde źle:)
Charisma
07 lutego 2006, 13:41
no tak..jak ciała buchały żarem to pewnie cały śnieg wokół nich stopniał :)
w_ż_s_m
07 lutego 2006, 13:22
\"chłód włosów rozrzuconych w bieli\".....
wiedziałam!
kobiety zawsze mają gorzej. a faceci wygodniej. o! tyle powiem koledze. i nie przytulę :P

Dodaj komentarz