RADOŚĆ O PORANKU...
Komentarze: 9
Zbudził go jakiś hałas. Przez chwilę leżał nieruchomo, jakby nie kojarzył jeszcze ani czasu ani miejsca, w którym aktualnie się znajdował, Jakby nie chciał, w tej króciutkiej chwili dopuścić do siebie zewnętrznego świata pobrzmiewającego tym znanym, stłumionym szumem dolatującym gdzieś z dołu, przez otwarte drzwi balkonowe... Jednak oprzytomniał dosyć szybko, gdy dotarły do niego zd
arzenia wczorajszego wieczoru. Zaskakujące, niespodziewane i nieprzewidywalne...Po wejściu do przedpokoju, stanął jak wryty. Nie mniej onieśmielona zatrzymała się w pół ruchu, pięcio a może sześ
cioletnia dziewczynka opierająca o ścianę zwinięty, kolorowy parawan. Przez chwilę patrzyli na siebie badawczo... Dobry wieczór. – Wyjąkał, uśmiechając się a raczej starając się uśmiechnąć. Mamo, mamo... Przyszedł jakiś pan...Usłyszał stłumiony
szurgot odsuwanego krzesła i w drzwiach stanęła trzydziesto paroletnia kobieta w śmiało rozpiętej bluzce i podwiniętych do pół łydki dżinsach. Krótko obcięte, ciemne włosy okalały ładną, chociaż w tej chwili zaskoczoną twarz. Czuł na sobie przenikliwe spojrzenie dużych, niebieskich oczu... Dobry wieczór. – Powtórzył. – Mieszkam w tym małym pokoiku O... Nie wiedziałam, że przydzielono nam mężczyznę... Miło mi. Jestem Barbara a to Ania, moja córka. – Widział, że jest zdumiona tak samo jak on, zaistniałą sytuacją... Przedstawił się, potem jeszcze wymamrotał jakieś przepraszające memłańce o nie przeszkadzaniu i po chwili był już w swoim pokoju... Czegoś takiego się nie spodziewał. Nie przewidywał. Jadąc tu raczej obawiał się, że może dostać pokój ze zbyt wyluzowanymi facetami, którzy mogą mu zepsuć wypoczynek, ale kobieta i do tego z dzieckiem. W jednej chwili wszystko się skomplikowało...Wyskoczył z łóżka. Było cicho. Pewno poszły na śniadanie... Poranna toaleta zajęła mu jakieś piętnaście minut. Potem nastawił czajnik
i po paru minutach rozkoszował się aromatem świeżo zaparzonej kawy... Usiadł przy małym stoliczku na balkonie. Przy tym samym, przy którym wczoraj późnym wieczorem siedział z Barbarą paląc pod rozgwieżdżonym niebem ostatniego papierosa przed snem. Właściwie myślał, że już śpią, gdy zza zaciągniętej firanki cichutko zapytała: Mogę się przyłączyć? Jasne... – Wstał i przysunął drugie krzesełko czekając aż usiądzie. Przepraszam za moje wcześniejsze zaskoczenie, ale czegoś takiego nie przewidywałam. Ja też. Mogę spróbować jutro jakoś zainterweniować w recepcji. – Powiedział podając jej ogień. Nie. Nie ma takiej potrzeby. Myślę, że damy sobie radę bez tego. Pani Barbaro... Och, zrezygnujmy z tego “pan”, “pani”. Będzie dużo łatwiej jeżeli zostaniemy tylko przy imionach... O.K.?Spojrzał w górę. Błękit nieba zapowiadał niezły dzień
... Ze stołówki zaczęli grupkami wychodzić ludzie. Zauważył Barbarę z Anią. One też go dostrzegły i pomachały radośnie. Może nie będzie tak źle... (c.d.n.)
Dodaj komentarz