ZADUMA.
Komentarze: 12
Którymi szedłem, na których się przewracałem... Zwyczajne, piękne i niechciane. Te pod górę i te łatwe
– ścieżki mojego życia... Z lotu ptaka niezauważalne, dla niektórych niezrozumiałe a dla większości obojętne. Kto się zastanawia, mierząc czas, nad jednym ziarenkiem piasku w klepsydrze... A przecież krok po kroku szedłem po nich, jakbym szukał czegoś, jakbym w coś wierzył, jakbym chciał dojść tam, dokąd wiodły... Niektóre mroczne, niektóre trudne, nieodwracalne i zamazane...Czy gdybym teraz zawrócił
, odnalazłbym na nich jakieś ślady? Czy można zawrócić? Czytając książkę, często wracamy o kilka stron, by sobie coś przypomnieć, ale to co zostało zapisane wcześniej nie zmienia przecież swojej formy.Pierwsze co pamiętam, co gdzieś się zapisało,- to burza... Jakiś żółty piasek, dół, strach. Ściana domu i szaleńczo miotana wiatrem dzika jabłoń... Wszyscy uciekli, a ja nie mogłem chodzić
z uwagi na przykurcz nogi... Strach był nie sprecyzowany, bo wtedy przecież nie mogłem wiedzieć co to jest “strach”, a jednak...Pamiętam też czyjąś starą, zarośniętą
twarz. Twarz jakiegoś mężczyzny pochylającego się nade mną... Ta twarz później często pojawiała się w snach, jako zwiastun zła. Nieznana, straszna i złowieszcza. Majak, który gdzieś tam był, coś miał przypominać, z czymś się musiał kojarzyć... A przecież do dziś nie wiem...I to uczucie... Kiedy w słoneczny, letni dzień rzucałem kamieniami do nieba. Kamieniami, które furkocząc wzbijały się w górę niczym ptaki aż jeden z nich zderzył się z jeżykiem. Przy
padkowo, jak przeznaczenie... Przed momentem piękny, pełny życia, wpisany w błękit nieba, spadał jak kłębek brzydoty. Bezgłośny. Dziwacznie wirujący, bezmyślnie oderwany od drzewa życia liść... Żal zdusił mi serce, dławił... Nie chciałem by ten ptak umarł. A umierał w moich małych dłoniach, patrząc na mnie malutkimi, czarnymi perełkami oczu aż do momentu gdy główka odchyliła się nierealnie i przestało, gdzieś tam pod piórkami, bić serduszko...Wstyd w konfesjonale... Wstyd pierwszej spowiedzi,
kiedy musiałem wyznać swoje grzechy dziecięcego życia... Brzydkie słowa, podglądanie dziewczyn, zabicie ptaka... Wtedy wydawało mi się, że wszyscy wiedzą jaki jestem zły, zboczony i niegodny... Czerwony po uszy, ledwo trafiłem do ławki a później w domu zamknąłem się w swoim pokoju i nie wyszedłem aż do rana...Czy to tylko slajdy? Czy tak było... W niedzielę pojechałem zobaczyć ten dom. Nie ma już przed nim dołu, ani żółtego piasku. Wydawał się mały. Dużo mniejszy od spamiętanego. Tylko rajska jabłoń
jest taka sama. Tyle, że smutna, jesienna i jakby zapłakana...
lecz nie kazda z nich prowadzi do celu,
na prozno schodzilem wiele z nich
i wiele czasu stracilem.
wiele planow i wiele pieknych snow
odprawilem gdzies w zapomnienie,
ciezko mi zasnac,
gdy burzliwe mysli drecza sumienie..
Jak szukac mam drog i jak dotrzec do celu?
Odpowiedz chcialbym znac..\"
IB
wiem ze to w niczym nie pomaga..ale tak mi sie skojarzylo..moze postaraj sie dla rownowagi wyciagnac i te dobre wspomnienia hm?
Teraz wszystko jest inne...
Odzwierciedleń cieni
Przeszłości blask schłodzony
Jedną kroplą goryczy
Nie uwolnisz się od winy
Bezpowrotne marzenia
Zatopione w bursztynie
Teraz już nic nie znaczą
W oddali jedynie wąsko
Przedziera się nowy dzień\"...
Twój brodacz ze snów przybiera w moich postać mojego Jeszcze Ślubnego. tez zwiastun zła.
nie omieszkam wpleść w koment kawałka siebie zbo. albowiem pierwsza spowiedź odbiła się w mojej glowie z wielkim oddźwiękiem. niezbyt przyzwoicie.
Dodaj komentarz