gru 02 2005

ZMIANY.


Komentarze: 20

Od tych wydarzeń zaczął się najtrudniejszy okres w moim życiu. Trzy miesiące później zmarła nasza Mama... Rodzina przestała istnieć i skończyło się dzieciństwo. O ile z Siostrą nie było problemu, bo od dawna była hołubiona przez Ciocię i Wujka, którzy nie mogli z jakichś tam powodów mieć dzieci i nieomal automatycznie uznali ją za swoją” córkę. To jednak nie bardzo wiedziano, co zrobić ze mną... Wprawdzie Mama, tuż przed śmiercią, prosiła, żeby nas nie rozdzielać i “...jeżeli będzie tylko jedno jabłko, to przekroić je na pół, by żadne z nas nie było pokrzywdzone...”, ale tamte czasy nie były przyjazne dla nikogo... Postanowiono więc, że zamieszkam u Władki, którą kiedyś moi Rodzice przygarnęli do siebie, w podobnej sytuacji, a która niedawno wyszła za mąż...

Zamknąłem się w sobie. Gdzieś tam w środku czułem niesprecyzowany, ogromny żal. Mój mały świat zawalił się tak nagle i tak niespodziewanie, że nie wiedziałem jak reagować na te wszystkie dobrotliwe gesty współczucia. Nie chciałem ich. Chciałem wrócić do domu, ale domu już nie było... (c.d.n.)

errad : :
02 grudnia 2005, 15:42
A ja tak narzekam na swoj dom.. :- tyle tu niespokoju :/ i halasu.. pelno klotni.. ale lepszy taki, niz rzaden? :( sama nie wiem.. czasem mam tego wszystkiego dosc...
Smutno sie zrobilo..
02 grudnia 2005, 15:39
...wierzę,że w końcu go \"odbudowałeś\" z tą różnicą,że na innych fundamentach...
02 grudnia 2005, 14:08
Stan, kiedy nie ma domu jest bardzo cieżki. Dom to jest miejsce gdzie się wraca, gdzie się jest.A kiedy go nie ma to dokąd pójść?
02 grudnia 2005, 13:38
A ja znowu musze nadrobic zeby byc w temacie;)
pure_sincerity
02 grudnia 2005, 13:29
potrzeba czasu by stanąc na nogi ponownie..

Dodaj komentarz