wrz 26 2005

JA...


Komentarze: 24

Tu wszystko (i to nie tylko w znaczeniu pejoratywnym) będzie o mnie. O dorosłym (nad wyraz) facecie. Kochającym i kochanym, kochającym i niekochanym, kochanym i nie kochającym... Zwykłym obywatelu Rzeczypospolitej, jakich setki tysięcy można spotkać na ulicach miast i miasteczek a może także i na krętych polnych drogach... Jak to w życiu...

Kiedy patrzę na niego, z jakiejś tam perspektywy, wygląda tak se, se... Owszem, wysoki, z piwnymi oczami, szczupły... Ale... No właśnie,- co dalej... Czoło mogłoby być nieco wyższe (dodałoby mi to trochę intelektualnego uroku). Choć przyznaję, ostatnio jakby się powiększa i to wcale nie za przyczyną nabywanego nagle rozumu, lecz rzekłbym raczej, że z tak zwanych przyczyn obiektywnych. Do tego ten kolor włosów jak jesienne mgły. Dlaczego tak jest? Przecież poprzedni był lepszy, ten nie malowany upływem lat. Nr kołnierzyka też nie zachwyca (39). I te włoski na piersiach jakieś takie nijakie... Brzuch pozostawiam bez komentarza, bo trudno jest opisywać coś, czego nie ma... Dalej... Dalej, hmmmm... Jest jakiś problem z cenzurą, więc przez wrodzoną skromność, chyba te partie ciała pominę. Choć o stopach śmiało mogę się wypowiedzieć: 44.

Kilka razy już próbowałem rozpaczliwie go zanalizować i za każdym razem skutek był mizerny... Roentgen duszy, wychodzi jakby zamazany i trudny do zdiagnozowania... Pałęta się tam gdzieś po kątach i romantyzm i jakaś muzyka i skłonności malarsko-poetyckie, i coś tam, coś tam, ale wszystko to jest jakby niezdefiniowane, trudne do uchwycenia poprzez swoistą niestałość uczuć i chyba niezamierzony brak zdecydowania. Mogłoby to być nawet urocze, gdyby nie ten smutek duszy i to coś, co niekiedy w niej gra jakby tęsknie i jakby sam nie wiem dlaczego, mollowo... Bo przecież od czasu do czasu, chciałoby się czymś pochwalić. Powiedzieć: Patrzcie to ja to zrobiłem... Ktoś by powiedział: “Jakie to piękne”... Inny: “Do chrzanu”. Jeszcze inny pokiwałby tylko głową na znak aprobaty lub jej brak. Ale przecież to “coś” by istniało... A tu, nie ma nic... Głowa nabita tysiącami przeczytanych książek, których autorów nie będę wymieniał, żeby się zbytnio nie wymądrzać. Zewsząd napływającymi wiadomościami pogrupowanymi na ważne, mniej ważne, całkowicie zbędne i niesklasyfikowane. Niby pełna pouczających przykładów, jakichś sensacji, historycznych odwołań, naukowych interpretacji zjawisk rządzących światem- a mądrości życiowej wciąż brak. Myślę, że należałoby nad tym kiedyś, poważnie się zastanowić i przestać wreszcie ciągle tłumaczyć się brakiem czasu, natłokiem pracy, czy “paluszkiem” albo “główką”. Bo tak naprawdę to nie ma to nic do rzeczy... Wprawdzie jakieś tam bakterie, działające na zasadzie samoobrony organizmu podpowiadają mi, że powinienem wspomnieć o tym, że jestem pracowity i bardzo lubię pracę, ale co z tego, kiedy nie ma namacalnych dowodów, że coś tam z tego wynika... I to mnie zasmuca na amen...

Jednym słowem: Nie wiem kim jestem i chyba tak naprawdę nikt tego nie wie. Więc pozostanę z wyboru a może (choć już tego nie jestem całkowicie pewien) jakby z definicji przypisanej mi losem, nadal anonimowym... Jednym z tych, których tak często mijamy na ulicy, przechodząc koło niego obojętnie, bo i też kto ma dziś czas czy chęci, by analizować każdego mijanego przechodnia i zastanawiać się nad tym, co mu w duszy gra... (c.d.n.)

errad : :
mojsen
27 września 2005, 09:53
hmmmm... nikt nie wie kim jest. Spytasz się kogoś innego i też nie dostaniesz prawdziwej odpowiedzi, patrzysz w lustro i widzisz puste odbicie nie mówiące nic... mówi się że dopiera druga osoba to najważniejsza, kochana wie. I ona zna Cię dogłęcie twoje wady i zalety i wszystkie je kocha ale takich osób jest nie wiele...
26 września 2005, 19:56
oo jak mi sie tu podoba...i podoba mi sie co piszesz...fajnie ze sa jeszcze takie wartosciowe osobe jak ty...podziwiam za lekkosc z jaka piszesz.dzieki za komenta pozdrawiam:]
neila
26 września 2005, 19:00
Gdyby każdy pozostawiał po sobie ślad w postaci jakichś obrazów/książek/płyt zalani zostalibysmy falą niepotrzebengo grafomaństwa i bazgrółstwa.
kilka_chwil
26 września 2005, 18:00
A ja czekam na dalszy ciąg... :>
*olcia*
26 września 2005, 17:42
Duzo piszesz, lekko sie czyta:) Bardzo fajnie, widze nawet ze duzo czytelnikow:) Gratuluje i bede wpadac czesciej:) Dzieki na komentarz.
26 września 2005, 17:28
Widzę ,że na blogach pastiż wyborów:)))Kandydat co prawda ramienia, z którego startuje nie określił i skromnie mówi ,że chce lub nie chce by go wybrano, ale wyglądu słusznego ,wymowa bez zarzutu, pracowity .Przeszkadzają mi jedynie te samobroniące się bakterie, bo ja tych w krawatach w paski nie za bardzo lubię. Obiecana przez cdn prezentacja pomoże mi zapewne podjąć decyzję pójść, czy nie?:)))))
26 września 2005, 14:40
Jednym słowem pozostajesz nieznajomym. Wiesz o sobie coś napewno. Chyba nikt do końca nie wie kim jest.
26 września 2005, 14:34
Jkaby to powiedział mój znajomy: Kim jesteś to Ty wiesz, tylko z tym jaki-może być kłopot :-) Ale chyba dosyć wartościowy człowiek i z piwnymi oczyma, wiec nie wiem po co jakieś zastaawianie się :]
26 września 2005, 14:02
\"...i romantyzm i jakaś muzyka i skłonności malarsko-poetyckie, i coś tam, coś tam...\" a trzeba było się porządnymi rzeczami zająć, jak na przykład matematyka... tak jak ja. odpadają problemy i rozterki dot sztuki. pozostaje cała reszta.
poza_czasem
26 września 2005, 13:55
W bardzo ciekawy sposób się opisałeś :] Nie byłbym sobą ,gdybym nie przypiął się do ostatniego akapitu notki. Masz rację. Chciałbym dokładnie wiedzieć kim jestem ,ale jak widać nie za bardzo mi to wychodzi.
kobieta zamężna
26 września 2005, 11:31
jedno wiem napewno czyta się \"Ciebie\" z zapartym tchem - pełna niezdecydowania i stale szukająca siebie KZ ;)
26 września 2005, 11:17
oczywiście, że jesteś wyjątkowy - jak każdy
peace
26 września 2005, 11:16
Malo jest takich facetow, ktorzy potrafia tak o sobie mowic/pisac. Wiec Ci podziwiam.
26 września 2005, 10:14
Ilekroć czytam właśnie takie notki, zaczynam się zastanawiać, co każdemu napotkanemu człowiekowi w duszy gra. W zasadzie, to uwielbiam to robić. I robię bardzo często. Rola obserwatora-analizatora bardzo mi odpowiada. Już z tej notki tutaj można by parę wniosków wyciągnąć, a jeszcze dodatkowo znając wszystkie poprzednie... Alem niegodna, więc będę milczeć :)
*linka*
26 września 2005, 09:01
Nie powiedziałabym, że jesteś taki zwyczajny... Jeden z wielu z pewnością, ale naprawdę wyjątkowy :). Ja sama też nie wiem tak do końca kim jestem... Nawet własnych myśli i postępowania nie mogę czasem zrozumieć... Pozdrawiam :).

Dodaj komentarz