paź 07 2005

POWRÓT...


Komentarze: 14

Autokar z cichym pomrukiem silnika, zagubiony w nierealnych ciemnościach, unosił nas do innego, zwyczajnego już świata... Ewa spała, z głową opartą na moim ramieniu, z zaciśniętymi piąstkami, jakby chciała coś w nich zatrzymać, z taką dziecięcą wiarą, że być może jest to możliwe za sprawą magii czy uznanych gestów...

Szczęście. Jak bardzo staramy się je zachować w sobie, jak pragniemy ubłagać by zostało z nami jeśli nie na zawsze, to chociażby nieco dłużej, jeszcze troszeczkę, jeszcze chociażby momencik... I jak bardzo różnie można interpretować to słowo, nigdy nie zdefiniowane, nie do końca jasne i złudne, drzemiące gdzieś tam w nas, uczucie o pięknie, o uroku chwili, o spełniających się marzeniach... Dla jednych jest to wygrana na loterii, dla innych uniknięcie niebezpieczeństwa, dla jeszcze innych przypadkowy pobyt tam, gdzie chcieliby być w danej chwili... W czasie wojny, w obozach, szczęściem było znalezienie kromki chleba, uniknięcie ostatniego uderzenia, jakiś łachman, którym można było się okryć... Niezrozumiałe uczucie,- pragnione, piękne w ulotnym momencie, cudowne jak tęcza... Fatamorgana życia, mamiąca nas nieustannie i nieustannie niknąca, gdzieś tam za horyzontem naszych marzeń...

W nocy, a właściwie już nad ranem, powiedziała mi dwa zdania, które strzaskały tą wyrzeźbioną nagle kryształową kulę, wypełniającą moje serce nieznanym, innym blaskiem...

Pod koniec sierpnia wyjeżdżam z rodziną do Kanady. Na stałe!

Zamarłem. Przestałem istnieć. Katedra marzeń runęła w jednej chwili mimo cichych, niewypowiedzianych modlitw... Drzewo szczęścia z trzaskiem złamało się na pół, jakby rażone niewidzialnym piorunem. Nie umiałem wydusić z siebie żadnego sensownego słowa... Uniosła się na łokciach. Spojrzała na mnie smutno, pięknie i z przeogromnym żalem. Patrzyłem jak po jej policzkach wolno płyną dwie, ciche łzy...

Boże...
Wyszeptałem... – Dlaczego? Staraliśmy się o to, od kilkunastu lat a dokładnie od 1979 roku, gdy ojciec wyjechał do Sudbury...

Patrzyłem przed siebie, na umykającą w światłach reflektorów drogę, na umykające marzenia, które pozostawały za nami, coraz dalej i dalej... Nie mogłem zrozumieć dlaczego tak się dzieje...

Poruszyła się, musnęła ustami mój policzek, jakby sen był jawą... Czułem jej zapach, ciepło ręki na moim udzie, miękkość łaskoczących włosów... Autokar z jękiem wspinał się pod górę... Szczęście! Szczęście nie ma liczby mnogiej... (c.d.n.).

errad : :
ERRAD ----> Pominienta
09 października 2005, 08:53
Dzięki za wykład na temat interpretacji poezji... Jestem pod wrażeniem!
Charisma
08 października 2005, 20:45
czytałam trochę tu trochę tam..tu Budapeszt tam Wiedeń , tu radość, tam łzy, powroty rozstania....wszystko ubrane w bardzo zgrabne zdania...zastanawiałam się czy ktoś tu książkę piszę, a to życie pisze Twoimi rękoma...Co to szczęścia..szczęście, że żyję i jestem zdrowa.
08 października 2005, 20:31
Blog NiN (nigdy_i_nigdzie) w swych pierwszych miesiącach miał podobny posmak do Twojego :-)
08 października 2005, 17:55
Odległość zabija miłość naprawdę czy tylko pozornie? Sądzę, że ty już to wiesz.

Szczęścia się nie \'definiuje gramatycznie\', (nie)było,(nie) jest lub (nie) będzie...
www.loris.prv.pl
08 października 2005, 15:40
są słowa, których brzmienia NIGDY nie chcialibyśmy usłyszeć, a kiedy już...wnikną głęboko w nas staramy obrócić je w coś co nie istnieje naprawdę! zapomnieć jakoś! mnie jeszcze nigdy się to nie udało!
08 października 2005, 15:21
odwiedziles mnie dlatego ja postanowilam wpasc do ciebie.... szcze powiedziawszy nie podoba mi sie twoj komentarz mojej notki... a w zasadzie mojego wiersza... nie wiem czy wiesz ale poezji nie pisze sie o zwyklych uczuciach a nawet jesli to robi sie to bardzo zadko... zazwyczaj sie je wyolbrzymia i jesli ma sie zly humor to nie pisze sie \"mam zly hu,mor\" tylko ze hjest sie w rozterce ze jest zle i gorzej byc nie moze./.... i to dsamo w druga strone jesli ma sie pozytywne nastawienie nie pisze sie \"wszystko gra\" pisze sie ze jest cudownie ze poproatu lepiej byc noie moze.... mam nafdzieje ze to jest dla ciebie jasne...

a swoja droga... naprawde uwazasz ze zycie to bsajka??:>
^mArTa^
08 października 2005, 12:57
Szczescie... Czasem ma liczbe mnoga, czasem.
*linka*
08 października 2005, 11:03
A ja sądzę, że prawdziwe szczęście zawsze ma liczbę mnogą...
08 października 2005, 10:57
szczęście ma liczbę mnogą, ale pomijam fakt, że tylko czasami ...
08 października 2005, 10:35
Naprawdę. Szczęscie zawsze jestw deficycie.
neila
08 października 2005, 08:27
Wszystko co dobre przemija, szczęście nie trwa wiecznie...
08 października 2005, 04:29
...\"szczęście nie ma liczby mnogiej\"-w moim przypadku pewnie tak jest,ale Ty...mam nadzieję,że miałeś okazję,żeby zmienić zdanie i że niebawem przeczytam tu o tym...
BanShee
08 października 2005, 00:06
wiem, że to nie na miejscu ale powiem tak:
\"życie to nie bajka nie głaszcze cię po jajkach\"
.....
First_Sirius_Lady
07 października 2005, 23:56
Ale czemu zaraz rozstanie? Rety, jaki ten świat jest okrutny ...

Dodaj komentarz