lis 17 2005

ZIMA.


Komentarze: 20

Nie zaglądaliśmy sobie w przeszłość. I nie mówiliśmy o przyszłości. To był romans. Typowy, zwyczajny romans, nasączony erotyką, bezwstydny a zarazem cudowny w swojej prostocie. Piękny chwilą, baśniowy, spamiętany jakimiś gestami, pragnionym dotykiem... Naszą łodzią była noc. Gwiezdna, wirująca i szalona. Rozkołysana, pulsująca namiętnością, spełnieniem marzeń i pragnień... Jak byśmy byli i nie byli, zawieszeni w czasie, w splątanych sekundach rozkoszy z przypiętymi skrzydłami, które unosiły nas wyżej i wyżej... Gdzieś tam, gdzie już tylko przestrzeń i księżycowy pył...

Nie mówiliśmy sobie: “Do jutra” ani: “Spotkamy się w...” Nie. Wszystko było oparte na przypadku, jakimś odruchowym działaniu. Jakbyśmy chcieli siebie i jakby nam na tym nie zależało... Tęskniliśmy za sobą, pragnęliśmy siebie, ale podświadomie zdawaliśmy chyba sobie sprawę z tego, że ten ogień płonie zbyt intensywnie, że czas wypala się szybciej niż ilość dni, które mieliśmy przed sobą...

Któregoś wieczoru, gdy wracaliśmy zaśnieżonymi ulicami z koncertu, Maria powiedziała: “Pojutrze wyjeżdżam...”

Milczałem. Myślałem jak będzie wyglądał mój dzień, gdy już jej nie będzie. Czy ogarnie mnie zwyczajność. Czy potrafię nagle wrócić do dawnego życia, przecież wcale nie złego, a tylko innego. Opartego na wartościach, które teraz były odsunięte jakby na drugi plan...

Hej, hej... Proszę pana... Jest pan tu? Tak. Mario... – Nie zdążyłem dokończyć. Nie. Nie pytaj. Sama nie wiem. W Warszawie żyję dziwnym życiem. Nierealnym. Jakby sztucznym... Tu, w tym mieście umiem o tym zapomnieć. Tu jest rodzina, Kasia... No i od niedawna ty... Ale piękne chwile, mijają szybko... Mamy jeszcze dwa dni. Wykorzystajmy je, odrzucając od siebie wszystkie smętki... Jest mi z Tobą pięknie. Dawno już zapomniałam, że tak może być i dziękuję ci, że mi o tym przypomniałeś. Odżyłam... Odmłodniałam... Jest w tobie to coś co lubię i czego pragnę, ale i to coś czego się boję... Nie mam prawa wikłać cię w tą pajęczynę... O czym ty mówisz? Wiesz... Dobrze wiesz o czym mówię... I nie zaprzeczaj... Nie pętajmy się w stereotypy. To nie ma nic do rzeczy. Ależ ma! Nie powiedziała nic więcej przez resztę drogi. Milcząc doszliśmy aż do furtki. – Wejdziesz na drinka?

W mieszkaniu było cicho, ciepło i przytulnie... Usiedliśmy bliziutko siebie na kanapie... Alkohol smakował wyśmienicie, usuwając resztki chłodnego spaceru.

Boję się, że się w tobie zakocham... – Powiedziała nagle, patrząc mi prosto w oczy... I cóż w tym złego? – Odstawiła kieliszek, pochyliła się i pocałowała mnie mocno, z jakąś dziwną zachłannością...

Nie mówmy o tym... – Wyszeptała. Jej usta były cudowne, miękkie i delikatne świeżością poziomek. Zapach perfum, zapach jej skóry, chłód dłoni na policzkach... Buchnęło żarem. Nagłym jak namiętność, jak pośpieszne odpinanie guzików, odsuwanie zamków, zrzucanie w nieład wszystkiego tego, co oddzielało nasze ciała od upragnionej nagości. Dotyku, który był wszędzie. Ust muskających piersi, plecy, uda, ramiona... Nasze ciała łaknęły siebie z nieznaną dotąd gwałtownością... Jej paznokcie orały mi pierś, raniły ramiona... Bezład niezrozumiałych słów, zgorączkowanych, pięknych i trudnych, wibrował niejasnością, jak zaklęcia, jak modlitwa, jak ptasi śpiew... Aż gdzieś w wichrze nocy rozkołysaliśmy się poza świadomość, poza ból i ponad krzyk... (c.d.n.)

errad : :
^mArTa^
18 listopada 2005, 13:22
Swietne, piekne i romantyczne... eh..
kobieta zamężna
18 listopada 2005, 11:55
Lubię Cię czytać... :) nawet jeśli nie wsadzam swoich trzech groszy :)
Colette
18 listopada 2005, 08:23
tak to już jest....pragnienie czasami zakłada dyskretnie klapki na oczy...i to nie jest złe
18 listopada 2005, 00:01
...strach przed miłością...a może przed czymś jeszcze...?
...i teraz wiadomo dlaczego kobiety mają długie paznokcie! moje są zawsze gotowe - długie i pięknie wypiłowane...lubię takie... ;)
17 listopada 2005, 23:28
I zdawać by się mogło, że ERRAD to 100 letni staruszek o wielce przytomnym umyśle - tyleż u Niego doświadczeń.
17 listopada 2005, 22:21
piszesz pięknie i szkoda, że tylko my na blogach to czytamy, ale przyznaj się: tyle ich było, bo przypuszczam, że to nie koniec?
madelle
17 listopada 2005, 21:40
Zgadzam się z Avą- mądrość w głupocie po prostu...
17 listopada 2005, 21:11
O co w tym wszystkim chodzi? Wszystkie Cie opuszczaja,odjezdzaja,odchodza...? Zastanawiales sie dlaczego tak sie dzieje?
Dobrej nocy nieznajomy. Usmiechnelam sie dzis...
Charisma
17 listopada 2005, 20:40
no proszę, z przypadkowego spotkania w namiętny romans...aż sama chciałabym być tą kobietą ;)
17 listopada 2005, 20:30
Równocześnie mądra i dosyć głupia kobieta.
!!!kayah!!!
17 listopada 2005, 19:39
fajnie sie to czyta:)
17 listopada 2005, 19:31
a jednak musze cos dodac..naprawde jestem pod wrazeniem tego co napisales..sama jestem zakochana..najbardziej na swiecie..jestem z nim najszczesliwsza..ale to wszystko co opisujesz jest tak piekne..tak prawdziwe..hmmm..wiesz co rozmarzylam sie przez Ciebie:) chociaz rozmazylam to chyba zle slowo..bo na codzien mam rowniez tak wiele ciepla..odpowiedniejszym slowem byloby chyba..zatesknilam..tak wlasnie za nim i za tym\"Aż gdzieś w wichrze nocy rozkołysaliśmy się poza świadomość, poza ból i ponad krzyk... \"
17 listopada 2005, 19:27
podziwiam Cie momentami...chyba nic wiecej napisac sie nie da
17 listopada 2005, 19:25
Czytam regularnie i nałogowo. Nigdy nie komentowałam, bo nie ma słów, które mogłyby oddać delikatność motyli, które Twoje notki budza gdzieś w środku, .. a słowa powszechnie znane i używane byłyby tylko profanacją..
17 listopada 2005, 19:20
dobrze napisane \"magiczne\"... ;)

Dodaj komentarz