paź 24 2005

ZA HORYZONTEM...


Komentarze: 16

Małe miasteczko przycupnięte tuż nad Bugiem. Parę tysięcy mieszkańców, zadbane, miłe i spokojne. Siostra wraz z mężem i nowonarodzoną córeczką zajmowali jedno z kilku mieszkań w przyszpitalnym, jednopiętrowym budyneczku, wybudowanym specjalnie dla personelu medycznego. Z dużego pokoju wychodziło się na długi taras, który był miejscem wieczornych pogawędek, dyskusji o trudnych przypadkach, zasłużonego wypoczynku i relaksu po wytężonej pracy. Piętro zaś, w całości było przeznaczone dla pielęgniarek; młodych, zaczepnych i tryskających tą cudowną radością, która emanowała jakby naturalną wdzięcznością, za każdą wolną chwilę podarowaną im po trudach dyżuru...

Przed tarasem zieleniła się łąka, rosło kilka posadzonych niedawno krzewów i drzewek. Dalej rozciągnięta była siatka do gry w siatkówkę. Całość ogrodzona, schludna, pachnąca nowością. Bez wydeptanych ścieżek, bez przeszłości... I to wszystko... Potem już tylko horyzont...

Włóczyłem się godzinami po okolicach, pływałem kajakiem, znikałem w swojej samotności gdzieś tam, gdzie nikt nie bywał, gdzie nikt nie wiedział, że są takie miejsca, nawet ja... Wieczorami siadałem na tarasie z książką w ręku jakbym chciał uciec od rzeczywistości, utożsamić się z losami bohaterów, zapomnieć o sobie... Odporny na zaczepki, zaplątany w dziwacznych myślach, tęsknotach i wszechobecnej pustce...

A lato tego roku było piękne. Gorące. Z cudownymi, nadbużańskimi zachodami słońca, zapachem maciejki, kwitnieniem bzów i nieodłącznym, całodziennym ptasim szczebiotem...

W tym to malutkim miasteczku, zagubionym gdzieś na mapach świata, tam gdzie płynęła rzeka, gdzie pachniało tatarakiem i pochyłą, wiecznie szemrzącą trzciną, gdzie wszechobecny był spokój, gdzie wszystko było i jakby nie było, poznałem dziewczynę z pobliskiej wsi, która odmieniła moje życie na zawsze... Na imię miała Iwona... (c.d.n.)

errad : :
*linka*
25 października 2005, 12:13
Przepięknie oddałeś słowami atmosferę tamtych dni... I oto pojawia się kolejna kobieta w Twoim życiu... Nie zrozum mnie źle, ale czasami zastanawiam się, ile masz lat. Wydajesz się być tak doświadczony przez życie... Tak wiele przeżyłeś...
25 października 2005, 09:54
Bo nadszedł czas na szczęście, sinusoida życia zaczęła znów szczytować, Przyjacielu :)
Colette
25 października 2005, 00:24
eterycznie...ciepło...miękko...pozytywnie
First_Sirius_Lady
24 października 2005, 22:35
Ech ... coś mi to przypomina ...
24 października 2005, 21:22
milo sie zrobilo...az chce sie czekac na ciag dalszy :-)
24 października 2005, 20:09
Widze, że kobiety byly odwieczną częścia Twojej egzystencji:) W wielu wymiarach:)
Kumcia
24 października 2005, 16:50
patrz nie kazdy ma takie szczescie i napotyka na swojej drodze cudowne w osoby,z ktorymi polaczy je milosc..szal i wszystko:) Ty masz jakies wyjatkowe szczescie;)
24 października 2005, 16:44
totylko_ja jak zwykle wyraziła to, co ja chciałam powiedzieć...
24 października 2005, 16:04
ja też czuje lekkość po przeczytaniu tej noteczki, zapachniało mi bzem, wiosną,latem, całym światem,kosmiczny wszechświat podpowiada mi,że chyba cię powinienem dodać do linków.
kilka_chwil
24 października 2005, 15:41
Mmmm... Czuję lekkość po przeczytaniu tej notki :-)
24 października 2005, 15:31
Iwona... czekam na ciąg dalszy. :) Serdecznie dziękuję za komentarz u mnie. Bardzo fajnym stylem piszesz. Będę tu zaglądać częściej.
P.S.
Dodałam cię do linków.
24 października 2005, 15:28
uhh :)
^mArTa^
24 października 2005, 15:23
Zaczelo sie interesujaco i obiecujaco... :D
24 października 2005, 14:38
Chetnie bym z Toba poznikala w te tajemnicze miejsca...;)
24 października 2005, 14:23
...zapachniało latem i jakoś tak ciepło się zrobiło...zastanawiam się czy to będzie tylko kolejny przystanek czy wreszcie wypuścisz korzenie...

Dodaj komentarz