Archiwum 04 października 2005


paź 04 2005 ROZSA FERENC.
Komentarze: 20

Na Ewę nigdy nie patrzyłem tak jak się patrzy na kobietę. Była kumplem, przyjacielem, oparciem... Jej mądrość i wewnętrzne ciepło emanowały zawsze spokojem, wyważeniem opinii i dobrem... Żaden gest, choćby najbardziej intymny, dotyk, czy pocałunek, nie zawierał w sobie nigdy elementu erotyki. Był normalny na daną chwilę, bliski, czuły, ale nigdy erotyczny... Przegadaliśmy razem setki nocy. Spaliśmy na biwakach w jednym namiocie, jednak nigdy, przenigdy nie zamigotał mi nawet w podświadomości płomyk czegoś więcej. Czegoś co może zdarzyć się między chłopcem a dziewczyną, mężczyzną a kobietą... Żyliśmy jakby w innych światach, bliskich sobie, ale odległych uczuciowo... Później pisywaliśmy do siebie w niewymiarowych odstępach czasu krótkie liściki, lub wysyłaliśmy świąteczne kartki, ale w miarę upływu czasu było to coraz rzadsze i rzadsze aż i ta cieniutka nitka gdzieś się zagubiła w wirze umykającej codzienności...

Nie spałem. Do pokoju zaczynał wnikać przez mgłę firan jeszcze nie chciany świt.

Opuszkami palców otulę Twe piękno jak zwiewność

I poniosę w sercu aż na krańce życia

Poprzez wszystkie uczuć kontynenty

Jak się niesie szczęście wyjęte z ukrycia

I zapiszę Cię na stronach świata

Nutą drżącą tęskniej niż skrzypiec marzenie

Byś na zawsze pozostała jak wiosenny pejzaż

Leśna ścieżka drzewo przystań i pragnienie

Leżała wtulona we mnie jak puchaty, mięciutki kłębuszek. Oddychała równomiernie, pełna kobiecego uroku i snu, odprężona, pogodna,- piękna nagością... Patrzyłem na jej odsłonięte ramiona, delikatną szyję i połyskujące, poskręcane kosmyki włosów. Nawet nie wyobrażałem sobie, że to ciało może skrywać gdzieś tam w środku tyle dynamiki, gorączki i szaleństwa...

Nie śpisz? Nie... Hmmmm... Podrzemiemy jeszcze? Prawda..?

Przylgnęła całym ciałem, całą nagością tak blisko, że nie wiedziałem, czy jest nas dwoje czy stopiliśmy się w jedną cudowną całość... (c.d.n.)

errad : :