Komentarze: 1
Morze było baśniowo piękne, fosforyzujące w bladej poświacie księżyca, zawieszonego tuż nad majaczącą nieopodal kreską lasu, ledwo odróżniającą się od wysokiej skarpy...
Szli w milczeniu trzymając się za ręce, wpisani gdzieś między granatem nieba a połyskliwością morza, między pyłem gwiazd a drobinkami srebra, nurzającymi się w Bałtyku, jakby byli zagubieni w tej nieskończoności zewsząd otaczającego ich świata... Jakby nie istniał czas, jakby byli jedynymi ludźmi na tej planecie, jakby nie było wczoraj ani jutro, tylko: dziś,- z tą nieuchwytną chwilą, z tym czymś bez nazwy, co zostanie spamiętane po latach, jak żal, że to już było, że nigdy nie wróci, że przeminęło w sposób tak niezauważalny na zawsze...
- Pocałuj mnie...
Przylgnęła do niego nagle całym ciałem, pulsującym gorączką, natarczywym i zachłannym... Jej chłodne usta, były niczym dopełnienie minionego dnia, urokliwego zmierzchu i tej niepowtarzalnej nocy, która otaczała ich zewsząd swoją cudowną zmysłowością, pełną narastających pragnień...
- Powiedz, że zawsze będziemy razem, że nic nigdy nas nie rozłączy...
- Zawsze... Zawsz będziemy razem, bo nic nie zdoła nas rozłączyć...
A jednak dwa lata później, byli od siebie dalej niż dwie odległe galaktyki... Ich ścieżki już nigdy nie skrzyżowały się z soba...